Ostatnie spotkanie w Muzeum Dulag 121 z cyklu „Karty Historii” było poświęcone osobie Ireny Sendler. Miało to związek z obchodami 70. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.
Spotkanie odbyło się 27 kwietnia. Głównym punktem programu była projekcja filmu „Srebrna łyżeczka”. To dokument mówiący o Irenie Sendler.
Na początku postać Michała Nekandy–Trepki (na zdjęciu z lewej strony), reżysera i scenarzysty filmu „Srebrna łyżeczka”, przedstawił Antoni Bartkiewicz (na zdjęciu w środku), wieloletni dyrektor TVP Polonia. Opisał go jako pełnego uporu i pracowitego człowieka, szczególnie zainteresowanego tematyką żydowską. Znalazło to odzwierciedlenie w jego filmach.
Następnie twórca filmu wygłosił krótkie wprowadzenie, w którym opowiedział o Irenie Sendler, przybliżył jej działalność podczas II Wojny Światowej. Określił ją jako „jedną z największych postaci życia społecznego w Warszawie”.
„Srebrna łyżeczka” z 2004 roku opowiada historię Elżbiety Ficowskiej, przewodniczącej Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu w latach 2002-2006. Była ona pierwszym dzieckiem przeprowadzonym na stronę aryjską jako niemowlę. O swoim pochodzeniu dowiedziała się przypadkowo w wieku 17 lat, a jedyną pamiątką po biologicznej rodzinie była tytułowa srebrna łyżeczka z wygrawerowanym imieniem bohaterki i jej datą urodzenia. Przybrana matka – Stanisława Bussold w swoim mieszkaniu przyjmowała porody Żydówek i miała pogotowie opiekuńcze. Współpracowała z Ireną Sendlerową.
Chociaż Sendler uratowała ok. 2,5 tys. dzieci wyprowadzając je z getta warszawskiego, to autor filmu wybrał jedną osobę, ponieważ jej historia pokazuje losy całego pokolenia. Film kończą słowa Ireny Sendler: „Każde uratowane przy moim udziale dziecko żydowskie jest usprawiedliwieniem mojego istnienia na tej ziemi”.
Po projekcji miała nastąpić dyskusja na temat: jak można było zachować się wobec tragedii narodu żydowskiego. Historie opowiadane przez publiczność szybko przerodziły się w przepychankę słowną. Czy to chrześcijanie zgotowali ten los Żydom? Czy Niemcy? Zgromadzeni jakby zapomnieli, jakim mottem, zawartym w filmie, kierowała się Sendler:
ludzi nie dzieli się ze względu na rasę, wyznanie czy narodowość, ale na dobrych i złych.
Sytuację opanowała dyrektor Muzeum Małgorzata Bojanowska opowiadając historię swojego dziadka pomagającego Żydom w czasie wojny ramię w ramię z przyjacielem-Niemcem.
– Najgorsze jest generalizowanie – podsumowała.
Cennym głosem w dyskusji była również wypowiedź starosty powiatu pruszkowskiego. Elżbieta Smolińska opowiedziała o doświadczeniach jej rodziny ukrywającej przedstawicieli narodu żydowskiego.
Pani dyrektor wyraziła żal, że tak mało padło słów na temat działalności Ireny Sendlerowej i innych ludzi, którzy nieśli pomoc ludziom w getcie, a było to rzadkie zachowanie. Jednak uznała dyskusję za pouczającą i dającą do myślenia.
Źródło fot.: Regio-Media
[facebook_like_button]